środa, 14 sierpnia 2013

Szkolny przegląd talentów muzycznych, czyli o ch#j ci chodzi?!

Szkolny przegląd talentów muzycznych, czyli o ch#j ci chodzi?!



„-Hej, mam świetny pomysł! Załóżmy zespół!”
To jakże sztampowe, serialowe wręcz zdanie, może być pięknym początkiem. Wypowiedział je siedząc na plaży Venice Beach w Kalifornii, Ray Manzarek, do Jima Morrisona, i tak powstało The Doors, ale... to samo zdanie wypowiedziało prawdopodobnie milion innych osób, którym zamarzyło się występować przed tłumami, i grać muzykę, ale które to osoby powinny raczej zamilczeć owego feralnego dnia gdy wypowiadały te słowa.
Po co komu taki zespół? Dla kogo jest ten zespół? O nich tu dziś będzie. Oczywiście to nie jest jakieś odkrywcze stwierdzenie, że „śpiewać każdy może, ale nie każdy powinien to robić publicznie”, ale w ostatnim czasie jestem świadkiem takiego nasilenia tego zjawiska nijakości, że mam wrażenie, iż naprawdę duża liczba osób zajmujących się muzyka, nie jest świadoma tego co robi!
Zaczyna się tak: przychodzisz na koncert. Na scenę wychodzi zespół, i już wiesz, że mogą w tej samej chwili zejść. Mentalne skarpety do sandałów! Nijakość i miałkość, no bo:” hej, moja koleżanka tak zajebiście śpiewa bierzemy ja na wokal, ja na wiośle, a Marian na basie. Nie mamy perkusisty, spoko Andrzej się nauczy, i będziemy grać. A co? Covery!” Nie, nie grać, odgrywać, odrysowywać, bez pomysłu i bez przekonania. Laska coś zawyje, „chłopaki” dojebią solóweczke (jakże często jakże czerstwą) i będzie gicior! Przyjdą nasze koleżanki, odstrojone jak na studniówkę, i będzie faaaaajnieeee! Wpadną koledzy, poskaczą pod sceną i będą krzyczeć jakieś nasze wspólne śmiesznostki, co to tylko my je rozumiemy, i tak będziemy się kisić we własnym sosie. A po koncercie wypijemy piwko, i pogadamy o muzyce: co jest lepsze Metallica, z Killem All, czy ta z Czarnego Albumu?
Nuda na maxa! Zastanawiam się o co właściwie chodzi takim ludziom, którzy zakładają zespół i reprezentują sobą marny poziom. Wciąż w tym tkwią, i tępo naśladują, odwzorowują i powielają schematy. Trochę obiektywizmu, i samoświadomości proszę państwa. Zespół który nie ma na siebie pomysłu, nie powinien istnieć. Powinni się rozwiązać, zanim powstaną. Rozwiązanie zespołu powinno przyjść już na etapie powstania myśli o założeniu rzeczonego. Muzyka, to nie tylko odgrywanie lepiej czy gorzej sekwencji dźwięków, ale istnienie na scenie. Z jakiegoś powodu zaskakująco często brak tej świadomości wielu zespołom, na których koncertach miałem okazję być. Oni dalej wychodzą w kapciach na scenę, i grają tę swoją muzyczkę do umysłowej windy. Moim zdaniem koncert jest całością, skończonym widowiskiem w którym pojawia się inna płaszczyzna obecności. Muzyka powinna być podróżą, rytuałem, sztuką. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to takie nju ejdżowe mambo dżambo, i szamanizm. Dobra, zgadam się z Davem Grohlem, który powiedział, że najlepsze co można zrobić zakładając zespół to znalezienie starych gratów, i długi okres żenady na koncertach na które przychodzą znajomi posłuchać jak kumple rzępolą, ale na końcu tego okresu zdobywa się doświadczenie owocujące tym że po latach jest się członkiem zespołu Nirvana. Tak to naturalna droga. Ale w tę podróż należy zabrać otwarta głowę i chęć do przekraczania granic. Tylko w ten sposób można mieć prawo do jakiegokolwiek pojawiania się na scenie. Nikt was nie potrzebuje w takiej postaci jaką sobą reprezentujecie. Jaki ma sens granie muzyki tła? Takie knajpiane pitu pitu, i etos barowego grajka wyjadacza co to jest drugim Ryśkiem Riedlem, to coś czego bardzo nie lubię. To samo tyczy się oczywiście kolejnych pseudo Nergaili, i rzeszy innych naśladowców, bo miernota jest transgatunkowa, i nie demokratycznie nie uprzywilejowuje żadnego muzycznego nurtu.
Jeżeli więc myślisz sobie w tej chwili: „ hej załóżmy zespół będzie fajnie, miło i będziemy się dobrze bawić!” To bardzo cię proszę, baw się dobrze ale w domu. Siusiakiem.



MICHAŁ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz